Mariusz Wojno, był dobrym duchem naszej szkoły , ucieleśnieniem wielu wartości, które pragnęlibyśmy, aby nasi uczniowie, nieśli dalej w świat.
Jego okraszone anegdotami barwne opowieści sprawiały, że nawet najwięksi sceptycy, uważający naukę o przeszłości za zbędną, odkrywali piękno podróży poprzez dzieje, w których był ich najlepszym przewodnikiem.
A opowiadać umiał jak mało kto….i to nie tylko, gdy sprawa dotyczyła historycznej materii.
Wielu tu obecnych, doskonale pamięta jego poczucie humoru oraz żarty, którymi potrafił sypać jak z rękawa.
Nie był kimś, kto zarządza powierzoną mu instytucją w zapiętym pod szyję garniturze, za zamkniętymi drzwiami.
Jak mało kto rozumiał, że szkoła to przestrzeń zupełnie wyjątkowa i ową przestrzeń w naturalny sposób wypełniał swoją życzliwością, serdecznością, i spokojem.
Zapamiętamy go stojącego przy wejściu do szkoły, latem w koszulce z logo ulubionego zespołu, zimą w wełnianej czapce, uśmiechniętego, na posterunku, nim zaczną się lekcje.
Zapamiętamy go siedzącego w swoim gabinecie, którego drzwi były zawsze otwarte dla każdego.
Zapamiętamy go idącego korytarzem wiecznie zabieganego i jakimś cudem znajdującego czas, dla wszystkich, którzy tego potrzebowali.
Nasz dyrektor…pan Wojno…Mariusz… stanowił przeciwieństwo srogiego przełożonego i budzącego strach belfra.
Zawsze był blisko drugiego człowieka, zawsze z taką samą uważnością i troską niezależnie od tego, z kim miał do czynienia.
We wspomnieniach tych, którzy go znali, jak refren pojawia się jeden wątek.
Najważniejszy.
Dobro.
I dobry człowiek.
Bo taki właśnie był, wyrozumiały i łagodny, przyjaciel uczniów, rodziców, nauczycieli i wszystkich bez wyjątku pracowników.
Ci wszyscy, którzy go znali, wiedzą, że w sposób prawdziwy lubił ludzi i kochał miejsce, w którym spędził 20 lat, jego małą ojczyznę, naszą szkołę.
I nawet ostatnimi czasy, wciąż udawało mu się znaleźć choć chwilę, by do nas zajrzeć i sprawdzić jak sobie radzimy.
Tęsknił za szkołą, zupełnie tak samo jak nasza Dwójkowa gromada tęskniła za nim.
W pejzażu naszej szkoły był kimś w rodzaju Piotra Skargi w krajobrazie grójeckiej historii.
Widzicie jak się uśmiecha słysząc to porównanie?
Już zawsze będziemy wypatrywać czy nie stanie w drzwiach, uśmiechnięty, pytając czy idziemy na kawę , bo taki w naszej pamięci pozostanie na zawsze.
Nie umiera ten, kto trwa w sercach i pamięci naszej.
Dwójka pamięta…